Prawy dolny róg, czyli Bieszczadzkie zakamarki. Październik 2012

Prawy dolny róg, czyli Bieszczadzkie zakamarki. Październik 2012
  Tak się złożyło, że obowiązki służbowe zaprowadziły mnie do warsztatu Grześka. Wiem że Gościu jeździ na Trampku, naprawia samochody i zasadniczo tyle. Ja Mu tłumaczę, dlaczego nie ma prądu, a On mnie pyta czy jeżdżę jeszcze Viaderkiem, ano pewnie że jeżdżę, tylko słabo Panie w tym roku oj słabo, aby Mazury zaliczyłem na początku sezonu i całe lato kicha. Viadro stoi w garażu a mnie jakby robaki w portkach się zalęgły. "No to może razem gdzieś polecimy",  no dlaczego nie , a kiedy , no w ten weekend to nie ale może w następny  jak pogoda dopisze?  no dobra a gdzie,  a może w Bieszczady no może być w Bieszczady, toć w Bieszczadach raz na sezon być musowo. Wymiana telefonów rączka -rączka i wracamy każdy do swoich zajęć. Po kilku dniach się zdzwaniamy i w dogadujemy zasadniczo tylko termin i czas wyjazdu, reszta jest oczywista "polatać jak najwięcej  po Bieszczadzkich zawijasach". W czwartek około 13.00 wylatujemy z Radomia. Cel Cisna, tam poszukamy noclegu. Trasa mija bardzo przyjemnie. Zatrzymujemy się chyba tylko dwa razy na siusiu, piciu i telefon do Żonek. Pogoda w kratkę, słoneczko na zmianę z deszczem, ale banan na gębach jest cały czas. Dojeżdżamy gdy dzień się już kończy, więc szybciutko do sklepiku po prowiant i dzwonimy w celu załatwienia jakiejś kwatery, tu sprawdza się stary i sprawdzony sposób szukania kwater, "wizytówka od pani ze spożywczego." Po piętnastu minutach siedzimy już w pokoju z puszkami w rękach i rozpoczynamy wieczorną rozmowę przy gotowanej kiełbasie i zupce chmielowej.

  Obrazek 

Nasze "kobyly"na parkingu w Cisnej.

  W piątek późnym rankiem startujemy w Bieszczadzkie zakamarki. Na pierwszy ogień idzie Przełęcz nad Roztokami,

  Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek  

Po czym Większą Pętelką Bieszczadzką do Ustrzyk Górnych. Po drodze zjeżdżamy jeszcze w kierunku Bacówki w Jaworzcu . Docieramy do miejsc gdzie kiedyś były wsie Jaworzec i Łuh. Troszkę nogi się robią wiotkie stojąc tam pod starą jabłonią i myśląc o tym co Ludzie z tych wiosek przeżyli. Tam też „kilka metrów za okrągłym znakiem drogowym” rozmawiamy z pracownikiem Bieszczadzkiego Parku Narodowego który radzi nam żebyśmy jednak zawracali przy takich znakach „bo Szef kazał łapać takich jak Wy”

  Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek 

w tle pola dawnej wsi

  Obrazek

Obrazek

Obrazek  

W Ustrzykach posiłek w postaci placków ziemniaczanych i wciskamy się w prawy dolny róg naszej pięknej ojczyzny przez Muczne i Tarnawę do Bukowca. Początkowo trasa od Stuposian biegnie krętym dziurawym asfaltem przez las, po czym za Tarnawą wyjeżdżamy na łąki, gdzie odsłaniają się piękne widoki na Polskie i Ukraińskie Bieszczady, biegnąc wzdłuż granicy, kto tam nie był niech żałuje, jest tam naprawdę pięknie.

  Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek  

W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy przydrożnych kapliczkach i kotłach do wypalania węgla drzewnego.

  Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek  

Wracamy na Wielką Pętle Bieszczadzką i przedzierając się przez gęstą mglę docieramy do Krościenka, strzelamy fotkę na przejściu granicznym i dalej zagłębiamy się w Bieszczadzkie zakamarki. Dojeżdżamy do zatoki Teleśnickiej i fajnymi serpentynami w bardzo gęstej mgle i po dziurawym asfalcie do ośrodka wojskowego „Jawor”licząc że zobaczymy jezioro, niestety widzimy tylko stalową bramę z białym orłem. Robimy odwrót i najkrótsza drogą przez Polańczyk i Terkę lecimy na kwaterę.

  Obrazek

Obrazek  

W sobotę do południa czekamy aż przestanie padać po czym około pierwszej startujemy do Baligrodu gdzie odbijamy na Wołkowyje, miały być przeprawy przez brody rzeczne, ale się okazało że brody już wybetonowane a między nimi glina po pachy,ale też było fajnie. Potem w Polańczyku punkt widokowy, zapora w Solinie(takie Bieszczadzkie Krupówki, mało fajnie),zapora w Myczkowcach i objazd Małej Pętli Bieszczadzkiej z wizytą na parkingu widokowym nad Lutowiskami. Z mostu w Rajskim oglądamy dno Sanu, bo wody w nim jak na lekarstwo oraz ślady niedźwiadka na piasku. W Terce wciągamy po przepysznym pstrągu, robimy rundkę do Wołosatego i wracamy do Cisnej.

  Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek  

Kolacja w „Łemkowskiej”, piwko w „Siekierezadzie” i spać. W niedzielę przez Komańczę, Rzepedź i Bukowsko do domu (Automapa pokazywała takie cuda, że gdybym jej słuchał pewnie jeszcze by mnie w domu nie było).Trasa zasadniczo taka sama jak dojazd tylko deszcz nie padał i oczy patrzyły w przeciwnym kierunku.

  Obrazek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz